środa, 3 listopada 2010

Co nowego? konferencja...

http://www.tvnwarszawa.pl/28415,1680635,0,1,jeziorko_czerniakowskie_budowa_bez_znamion_przestepstwa,wiadomosc.html
http://www.tvp.pl/warszawa/informacyjne/kurier-warszawski/wideo/3112010/3212258

http://www.tvnwarszawa.pl/28415,1680749,0,1,jeziorko_czerniakowskie_plan_ochrony_nie_wstrzyma_inwestycji,wiadomosc.html

http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,67305,8609256,Mozna_budowac_bloki___Nie_wysusza_jeziorka_.html


No cóż tu dodać.Merytorycznie te relacje wyczerpują wydarzenia na konferencji. Bylo jednak kilka ciekawostek.Pani konserwatorka przyrody uzyla zwrotu "tak zwane kosultacje społeczne..." Dziekujemy za szczerość.Organizatorzy zaniepokojeni zapowiedziami obecnosci ekologow z tytulami naukowymi po prostu zapowiedzieli,ze do głosu dopuszczą tylko dziennikarzy.W praktyce było z tym różnie. Na samym początku zabrali glos mało znani jako obrońcy Jeziorka, kandydaci na radnych.Przemówili ostro w obronie warszawiaków.Późno,ale im więcej nowych obrońców tym lepiej dla Rezerwatu.Przedtem jednak mieliśmy nudne długie i bez sensu seminarium o strukturze i procedurach RDOŚ.Wyszło na to,ze utrzymujemy za nasze podatki dużo wysokich funkcji których posiadacze nie dbają specjalnie o nasze interesy.Urząd jest rozbudowany i z pewnością ważny.Temat Jeziorka potraktowany został marginesowo.Nawet nowych ekspertyz nam nie udostepniono tłumacząc sie ...prawami autorskimi,ktore nie należą do RDOSiu!!!Rzecznik prasowa  RDOŚ ostro dyscyplinowała obecnych,pouczając ich jak mają mówić.Faktycznie,ośmielali się zagajać tymczasem należało zadawać pytania.Poinformowano nas także, że Jeziorku najbardziej zagrażają ludzie.Spaceruja, brudzą a nawet ...pływają nielegalnie w wodzie.Stwierdzono również,że ochronie podlega obszar zlewni jeziora.Granice zlewni wyznaczono arbitralnie.Otulina natomiast nie wymaga ochrony.Aż dziw poco taka otulinę wymyślono - pomyślałem jako laik i profan.Następnie poradzono nam zorganizować własna konferencję prasowa za nasze pieniądze,bo ta sie właśnie skończyła.Zapomniano dodać,ze konferencja RDOSiu została zafundowana z budżetu czyli właśnie z naszych pieniędzy.Zdarza się takie przeoczenie errare humanum est. Ogólnie RDOŚ nie cofnie się ani o krok,a na wspomnienie uzgodnienia/decyzji określonej jako rażące naruszenie prawa,(vide archiwum bloga) powiedziano nam,że zostało ono zaskarżone w sądzie i dopóki sąd się nie wypowie nie należy o tym wspominać.Następnie wszyscy rozeszli się bo trzeba było zwolnić pomieszczenie.

17 komentarzy:

  1. Osobiście uważam, ze przerażający jest sposób funkcjonowania naszego prawa, które z jednej strony zaklada ochronę praw przyrody, z drugiej obywatela.Niestety wielokrotnie wzajemnie się te prawa wykluczają. Ekolodzy i mieszkańcy jak najbardziej slusznie walczą o to, aby unikatowy rezerwat pozostał nienaruszony dla przyszłych pokoleń. Jest to godne pochwały i gratuluję wytrwałości. Prawo powinno być po ich stronie.

    Z drugiej jednak strony są ludzie, którzy (nie wiedząc o protestach bo w koncu otulina to nie rezerwat- i jest to fakt, z którym ciężko polemizować, a nawet wiedzac to i tak jest to w tej chwili bez znaczenia) nabyli mieszkania w feralnym budynku opierając sie, jak najbardziej słusznie, na dokumentach- prawomocnych i ostatecznych dokumentach wydanych przez organy państwowe. Jak sama nazwa wskazuje, dokumentach które nie powinny podlegać zmianom. Oni też powinni być chronieni. Wychodzi na to, ze się nie da. Trochę to smutne, że w tej sprawie tak trudno będzie znalezc zloty srodek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ośmielę się nie zgodzić z powyższą tezą, że to kwestia ochrony ludzi którzy zdecydowali się kupić mieszkania w nowej inwestycji. Oni zawarli umowę z deweloperem i to deweloper powinien w przypadku unieważnienia pozwolenia na budowę i wstrzymania czy też rozbiórki inwestycji rozliczyć się z nimi. Nie ma tu więc mowy o jakiejś odgórnej ochronie, a już na pewno nie można porównywać tego do ochrony Jeziorka Czerniakowskiego.

    pozdrawiam
    A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro wykonano wiele ekspertyz, w tym dwie niezależne w 2009r. (badania trwały czternaście miesięcy) oraz w 2010r. kiedy budowa jest już mocno zaawansowana i wszystkie potwierdzają, że nie ma zagrożenia dla całego układu wodnego nad ziemią i pod nią, to nie rozumiem całej tej walki. Może warto jednak skupić się na faktycznym zadbaniu o ten piękny teren niestety strasznie zaniedbany... Woda w jeziorze od wielu lat truje kąpiących się ryzykantów groźnymi bakteriami (jeśli wierzyć badaniom sanepidu), teren wokół jeziora jest zaśmiecony a pozostałości po huśtawkach, prysznicach i koszmarnych budach, w których kiedyś sprzedawano frytki i piwo straszą na terenie REZERWATU! To jezioro potrzebuje gospodarza, który by o nie zadbał i skonsolidował chęci i możliwości wszystkich stron opowiedzialnych za ten teren. Potrzebne są tu także potężne środki finansowe. Trudno liczyć jedynie na Skarb Państwa. Może warto pomyśleć np. o sponsorach, założyć fundację. Jest dobra okazja - mamy firmę developerską, której zależy na okończeniu inwestycji. Może organizacje społeczne i ekologiczne, których zaangażowanie bardzo doceniam, sprubują mądrze wykorzystać tę okazję;)
    Niestety póki co "odbijacie się Państwo od ściany urzędowych i prawnych zasad" Ekspertyzy ekologiczno-środowiskowe są korzystne dla trwającej inwestycji. Zaczynam mieć wątpliwości czy rzeczywiście budowa jest zagrożeniem dla otuliny rezerwatu...
    I jeszcze jedno spostrzeżenie: mieszkańcy bloków przy Bernardyńskiej, położonych w bliskim sąsiedztwie jeziorka mieli kiedyś uzasadnione obawy, że ich domy stoją zbyt blisko jeziora, osiadają, wręcz zapadają się w podmokły teren. W piwnicach stała woda, była pleśń i grzyb. Kiedy poziom wód także gruntowych został uregulowany, kosztem poziomu wody w jeziorze, mieszkańcy oetchnęli z ulgą. Ciekawe czy jeczsze o tym pamiętają...
    Pozdrawiam
    D.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szanowny Panie Anonimowy

    Uprawiasz Pan demagogię wyższego rzędu, twierdząc że teren pod blokami przy Bernardynskiej został odwodniony kosztem jeziorka. Fundamenty bloków otrzymały po prostu parę lat temu solidną izolację. Ponadto te bloki nigdy nie zapadały się z powodu bliskości jeziorka, a raczej kurzawek na których je postawiono. Stąd rozwiązania w postaci płyt dennych, palowania i ogólnie nawiezienie ponad 2 m gruntu, właśnie po to żeby wynieść je ponad wody gruntowe. Jako ciekawostkę mogę Panu powiedzieć, że od roku znów jest woda w piwnicach. Widać więc, że Pańska teoria spiskowa średnio się trzyma. Proszę więc łaskawie nie opowiadać banialuk, że to osiedle Bernardyńska odwadniało teren czy że dokonywano jakiejkolwiek ingerencji w poziom wód gruntowych. To bzdura i każdy kto tu mieszka wie że takich prac nigdy tu nie prowadzono! Natomiast co do pomysłu z fundacją, to w odniesieniu do rezerwatu jest to znacznie bardziej skomplikowane niż się może wydawać. Zresztą pieniądze to nie wszystko, po wczorajszym wyraźnie widać że najbardziej brakuje dobrej woli w organach które z urzędu powinny chronić przyrodę, a uparcie chronią ...kogoś innego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak Osiedle może coś odwodnić,skoro stoi na skarpie o wysokosci 4 - 4.5 m.Część tej plyty została przed laty nawieziona.Druga wazna sprawa:niezależne byly dwie pierwsze ekspertyzy i zalecaly one niska,zabudowe bez piwnic.Trzecia ekspertyze wyprodukowal Marvipol.Ostatnia natomiast pojawila sie nagle,nawet radni z Mokotowa (ktory ją zamawial) nic o niej nie wiedzą.RDOŚ nie mowi wszystkiego,niestety.

    OdpowiedzUsuń
  6. Równie szanowny panie anonimowy;-)

    Cieszę się, że za pomocą odpowiednich technologii zabezpieczono uszkodzenia budynków spowodowane kurzawkami. Choć niektóre wpisy mieszkańców świadczą o tym, iż problem nie został ostatecznie rozwiązany. Blskość jeziorka, z którą jest związany układ wodny poziemny, w tym kurzawki zapewne nie ma nic wspólnego z kłopotami mieszkańców. Nie chcę być złośliwa i nie będę odpowiadać na Pana teorie spiskowe i w Pańskim tonie a o odwadnianiu przez osiedle Bernardyńska to Pan pisze, nie ja.

    Wracając do drugiego problemu - zadbania o teren rezerwatu. Że sprawa organizacji i finansowania nie jest prosta to oczywiste. Więc zamiast krzyczeć na mnie może warto zastanowić się jak radzić sobie z tymi trudnościami. Budowa nowego osiedla to jest duży temat i silny przeciwnik. Jednak zapuszczony teren wokół jeziorka i siedlisko bakterii w samym jaziorze to równie poważny problem, jeśli nie ważniejszy.

    Miłego dnia życzę i więcej opanowania;-)
    D.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wodniku
    Odnośnie ekspertyz zwłaszcza tej wykonanej przez developera. No cóż wygląda na to,że Duży może więcej. Niestety...
    D.

    OdpowiedzUsuń
  8. A co do ewentualnej rozbiórki już stojącego budynku...

    Ciekaw jestem czy ktokolwiek wie co stanie sie gdy deweloper podejmie próbę rozliczenia się z nabywcami mieszkań.

    Scenariusze są dwa: albo upadnie i w tym przypadku zapewne bedzie o tym dużo głośniej niż o obronie jeziorka (takie przypadki są zazwyczaj bardzo medialnie nośne).

    Albo, rozliczy się z tymi ludzmi, a następnie zacznie dochodzić swoich roszczeń od Skarbu Państwa bo jakbyśmy na to nie patrzyli działał na podstawie ostatecznych/prawomocnych dokumentów. I, o ile w postępowaniu karnym nikt nie udowodni korupcji, albo innych temu podobnych czynności, dostanie ogromne odszkodowanie, za które zapłacimy my wszyscy...

    Ot i kolejny paradoks prawa, który był już przez kogoś tutaj poruszany.

    Miłego dnia życze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Szanowna Pani Anonimowa D. :)

    Nie było moim zamiarem Pani urazić. Proszę mi wierzyć, że od pewnego czasu patrząc na to co się dzieje za oknem ogarnia mnie już tylko spokój, taki z tych trumiennych. Ośmieliłem się tylko zwrócić Pani uwagę, że zarzuca Pani (w ostatnich zdaniach Pani komentarza) osiedlu Bernardyńska, że odwadniało ten teren a teraz "nie pamięta". Jako że to twierdzenie nie ma zupełnie pokrycia w faktach ośmieliłem się zaprotestować. Co zaś do rozwiązania problemu wody, to dziwnym trafem właśnie zaraz po wykonaniu głębokich wykopów na działce firmy Marvipol koło wieżowców pojawiła się w znacznej ilości woda. Jest to dokładnie wraz ze zdjęciami udokumentowane na tym blogu (wpisy z początku tego roku, styczeń-luty). Nie jestem hydrogeologiem ale co najmniej dziwne się wydaje łączenie kurzawek na tzw. Skarpie (jak napisał Wodnik od 2 nawet do 4 metrów nad poziomem gruntu) z Jeziorkiem. Nie zaprzeczę jednak, że budowniczowie punktowców zapewne mieli z tym problem i patrząc dzisiejszymi standardami ten teren nie jest najodpowiedniejszy na zabudowę. Możliwe, że dziś te bloki nie powstałyby. Jednakże osiedle powstało w latach 70-80 ubiegłego wieku. Inny ustrój, inne myślenie, inne przepisy, inne priorytety. Próbuje Pani, jak wielu przed Panią, porównywać tamtą, zapewne po części polityczną (plan 5 czy 10 letni) decyzję o budowie z obecnymi zasadami. To niestety trochę przypomina sytuację, że jeden papierek na trawniku upoważnia do dorzucenia kolejnych "bo przecież leżał". Czy aby na pewno tędy droga?
    Pani z RDOŚ wczoraj w telewizji kilka razy wspominała o finansach i o skomplikowanych procedurach związanych z zarządzaniem rezerwatami. Z jej słów wynikało, że kwestia finansowania leży wyłącznie w budżecie a odpowiedzialność za rezerwat leży w gestii Ministerstwa. Prywatyzacja (bo do tego by się musiało sprowadzić przekazanie opieki nad rezerwatem fundacji) nie jest więc możliwa. Ponadto nie jestem pewien, czy aby na pewno wyszłoby to Jeziorku na dobre, zwłaszcza jeśli mecenasem takiej fundacji (więc jednocześnie mającym znaczący głos) zostałby jakikolwiek developer, na dodatek mający tu interes w budowaniu. Poza tym unika Pani jak widać jak ognia innych problemów powiązanych pośrednio z kwestią zabudowy, mianowicie choćby kwestii ścieków, dojazdów, infrastruktury technicznej itd. Ten teren to pod tym względem pustynia, a wszelkie prace w tym kierunku na pewno nie wyjdą na dobre ani Jeziorku, ani zamieszkującym jego brzegi drobnym zwierzakom. Nie zapominajmy, że rezerwat to mimo twierdzenia RDOŚ nie tylko zbiornik z H2O.

    OdpowiedzUsuń
  10. Odnosząc się do powyższych rozważań o kwestiach finansowych, odszkodowaniach itd. Piszący zdaje się zapominać, że to już nie chodzi tylko o ten konkretny jeden budynek. Tego zapewne już nie rozbiorą i sprawa jest pozamiatana. Natomiast chodzi o kolejne. Marvipol ma w planie jeszcze 2 takie kolosy. A każdy będzie coraz bliżej Jeziorka. W kolejce czeka już Dom Development, który również kupił tu ziemię i pewnie będzie chciał budować. W efekcie RDOŚ dając zielone (cóż za ironia) światło dla zabudowy w tak bliskiej odległości od rezerwatu i to zabudowy bez ograniczeń zadziałał wybitnie na szkodę tego terenu. Za kilka lat, jeśli nie uda się tego powstrzymać, będzie tu kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt kolejnych budynków, zapewne wielopiętrowych, z głębokimi wykopami na wielopiętrowe garaże podziemne. Czy to wpłynie na Jeziorko? Owszem. Wystarczy na ortofotomapach obejrzeć jak wyglądało Jeziorko przed a jak po wybudowaniu Trasy Siekierkowskiej. Wyraźnie widać, jak północny brzeg się cofnął. A przecież wtedy też mówiono, że to nie będzie miało wpływu. Jak widać rzeczywistość bezlitośnie zweryfikowała tą zbyt śmiałą tezę. Nie chcemy powtórki, uczmy się na błędach. Wszyscy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiecie co jest najśmieszniejsze? Że przyszli mieszkańcy apartamentów na łąkach sami będą za chwilę protestować przeciwko zabudowywaniu tego terenu. Mieli mieć ekskluzywne osiedle, a urzędnicy im zafundowali wizję na naprawdę gęste a przede wszystkim wysokie sąsiedztwo. Wieżowce na bernardyńskiej to będzie mały pikuś przy tym, co dziś dev potrafi wykrzesać z każdego metra. To się nazywa ironia losu. Szkoda, że to śmiech przez łzy.

    pozdrawiam
    A.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak czytam Państwa i widze,ze nasza bezradność jest powalająca (nomen omen).Społeczeństwo obywatelskie,"t.zw." konsultacje,samorządność - to tylko hasła puste a za oknem chłopcy z Biłgoraja hulają aż nieMIŁO.Ratusz JAKBY rządzi,mamy JAKBY demokracje,tylko we wszystkich rankingach swobody firm,korupcji itepe sytuujemy się za Zimbabwe.I taka jest prawda:(

    OdpowiedzUsuń
  13. Ba, nie tylko będą protestować przeciw dalszej zabudowie ale i będą się procesować z Marvipolem o wodę w garażach, pękające ściany, niewydolne instalacje i brak dróg dojazdowych.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nic w tym dziwnego.W końcu jest to obszar chroniony.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeśli ktoś nie wie jak będzie wyglądało jeziorko niech obejrzy fosę przy Idzikowskiego od Wisłostrady, tam też kiedyś była woda póki nie wybudowano wokół osiedli mieszkaniowych. A dlaczego jest jeszcze woda w fosie przy Idzikowskiego od strony Królikarni - bo wokół są ogródki działkowe i zabudowa jednorodzinna. Czy specjaliści od ochrony środowiska tego nie widzą?

    OdpowiedzUsuń
  16. Tam zaraz specjaliści. Pani z rdosia powiedziała przecież wyraźnie, że decyzje co należy chronić a czego nie podjął prawnik! ministerstwa. Na pewno dysponował wiedzą ekspercką z zakresu OŚ :)))) Co najwyżej dokładnie wiedział komu jakaś tam przyroda ma nie wchodzić w paradę.

    OdpowiedzUsuń
  17. dokładnie! i jak to obejść zeby było "zgodne z prawem" to ich ulubiony zwrot.

    OdpowiedzUsuń

Publikowane komentarze są prywatną opinią komentujących, i blog nie ponosi odpowiedzialność za treść opinii. Opinie wulgarne będą usuwane