sobota, 15 sierpnia 2009

Cytuję niektóre posty naszych sąsiadów...

Anonimowy pisze...
Dopóki brak Planu Zagospodarowania Przestrzennego, to wydaje się że PRAWO nie pozwala urzędowi wiążąco określić warunki zabudowy właścicielom działek. Budowa na potęgę w strefie wymagającej ekologicznej ochrony! To afera równa tej w Dolinie Rospudy. Druga rzecz to ochrona gatunku ludzkiego w tym rejonie. Czyż nie mamy prawa żyć w miarę wygodnie? Nie zważa się na tutejsze zagęszczenie zabudowy, brak miejsc do parkowania, chodników itp. Warto się zwrócić do Rzecznika Praw Obywatelskich.
13 sierpień 2009 22:59
Anonimowy pisze...
Jeżeli my mieszkańcy osiedla Bernardyńska szybko się nie skonsolidujemy wraz z mieszkańcami Sadyby i nie zaczniemy głośno tupać, to mamona zwycięży i będziemy się mogli tylko chyłkiem przemykać do własnych domów pośród licznych eleganckich samochodów zmierzających do nowych apartamentów.

3 komentarze:

  1. Bez ostrego protestu obywatelskiego sie nie obejdzie.Trzeba urzednikom przypomniec w czyim dzialają interesie.Czyimi sa przedstawicielami.Jak dotychczas widac ze reprezentuja raczej inwestorow a nie spolecznosc ,ktora placi na nich podatki. Mamy juz dosyc decydowania za nas.Musimy sie zorganizowac. Jestem pranikiem i chetnie pomoge.Juz zacząlem analizowac stosowne przepisy o ochronie rezerwatu.Istnieje uzasadnione podejrzenie,ze nie są respektowane.

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na info, kiedy i gdzie można będzie podpisać protest przeciwko budowie. Może jakiś dyżur w okolicach hamanna lub koscioła i wszyscy chętni będą się podpisywać?

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie prawniku - przepisy nie są respektowane i zdaje się Jeziorko jest tylko rezerwatem na papierze. Zwróciłam uwagę, że swego czasu na niektórych drzewach nad Jeziorkiem widniały tabliczki, że są one pomnikiem przyrody - już tych tabliczek nie ma. Podobno ochroną ścisłą jest objęta tafla jeziora wraz z niewielkim pasem przybrzeżnycm, ale nawet tam nie widać tej ochrony - wszędzie walają się śmieci i pozostałości bytności odpoczywających warszawiaków. A w jeziorze można w tej chwili spotkać foliowe torebki, plastikowe i szklane butelki, a nawet puszki po piwie. Nie piszę teoretycznie - mam na to dowody zdjęciowe. Nie trzeba być ekologiem walczącym, żeby zorientować się, że nawet warszawski konserwator przyrody lekce sobie waży ten akwen, jeśli w ogóle o nim słyszał. Może zwrócić jego uwagę?

    OdpowiedzUsuń

Publikowane komentarze są prywatną opinią komentujących, i blog nie ponosi odpowiedzialność za treść opinii. Opinie wulgarne będą usuwane