Anonimowy pisze...
Dopóki brak Planu Zagospodarowania Przestrzennego, to wydaje się że PRAWO nie pozwala urzędowi wiążąco określić warunki zabudowy właścicielom działek. Budowa na potęgę w strefie wymagającej ekologicznej ochrony! To afera równa tej w Dolinie Rospudy. Druga rzecz to ochrona gatunku ludzkiego w tym rejonie. Czyż nie mamy prawa żyć w miarę wygodnie? Nie zważa się na tutejsze zagęszczenie zabudowy, brak miejsc do parkowania, chodników itp. Warto się zwrócić do Rzecznika Praw Obywatelskich.
13 sierpień 2009 22:59
Anonimowy pisze...
Jeżeli my mieszkańcy osiedla Bernardyńska szybko się nie skonsolidujemy wraz z mieszkańcami Sadyby i nie zaczniemy głośno tupać, to mamona zwycięży i będziemy się mogli tylko chyłkiem przemykać do własnych domów pośród licznych eleganckich samochodów zmierzających do nowych apartamentów.
Bez ostrego protestu obywatelskiego sie nie obejdzie.Trzeba urzednikom przypomniec w czyim dzialają interesie.Czyimi sa przedstawicielami.Jak dotychczas widac ze reprezentuja raczej inwestorow a nie spolecznosc ,ktora placi na nich podatki. Mamy juz dosyc decydowania za nas.Musimy sie zorganizowac. Jestem pranikiem i chetnie pomoge.Juz zacząlem analizowac stosowne przepisy o ochronie rezerwatu.Istnieje uzasadnione podejrzenie,ze nie są respektowane.
OdpowiedzUsuńczekam na info, kiedy i gdzie można będzie podpisać protest przeciwko budowie. Może jakiś dyżur w okolicach hamanna lub koscioła i wszyscy chętni będą się podpisywać?
OdpowiedzUsuńPanie prawniku - przepisy nie są respektowane i zdaje się Jeziorko jest tylko rezerwatem na papierze. Zwróciłam uwagę, że swego czasu na niektórych drzewach nad Jeziorkiem widniały tabliczki, że są one pomnikiem przyrody - już tych tabliczek nie ma. Podobno ochroną ścisłą jest objęta tafla jeziora wraz z niewielkim pasem przybrzeżnycm, ale nawet tam nie widać tej ochrony - wszędzie walają się śmieci i pozostałości bytności odpoczywających warszawiaków. A w jeziorze można w tej chwili spotkać foliowe torebki, plastikowe i szklane butelki, a nawet puszki po piwie. Nie piszę teoretycznie - mam na to dowody zdjęciowe. Nie trzeba być ekologiem walczącym, żeby zorientować się, że nawet warszawski konserwator przyrody lekce sobie waży ten akwen, jeśli w ogóle o nim słyszał. Może zwrócić jego uwagę?
OdpowiedzUsuń