Prowadząc działalność społeczną w Polsce niejednokrotnie
spotykamy się z sytuacją, kiedy urząd wydaje decyzje w oparciu o istnienie
rzekomych ekspertyz , których jednak nie chce udostępnić społeczeństwu. Budzi
to podejrzenia, że takie opracowania bądź w ogóle nie istnieją, lub też są
wyjątkowo miernej jakości. Organy stosują cały arsenał wybiegów, by takich
opracowań nie udostępniać - wydłużają niemiłosiernie czas oczekiwania do
miesięcy (bo trzeba „wyszukać” ekspertyzy) . Ostatecznie spotykamy się z odmową
gdyż okazuje się iż opracowanie eksperta czy to prawnika, czy przyrodnika
to.... taka „subiektywna, niewiążąca, opinia, która nie przedstawia stanu
faktycznego i jako taka nie podlega udostępnieniu w trybie dostępu do
informacji publicznej.”
Sytuacja taka miała miejsce np. w RDOŚ w Warszawie w związku
z procedowaniem poprzednich projektów planu ochrony Jeziorka Czerniakowskiego.
Wiele osób pamięta też sytuację po wyborach samorządowych w
Warszawie z 21 listopada 2010 roku, kiedy to pani prezydent Warszawy podważyła
wyniki wyborów do trzech rad dzielnic (Ursynów, Rembertów, Praga Północ) , zaś
w mediach ratusz wspierał się merytorycznie rzekomym istnieniem ekspertyz
profesorów prawa: Adama Jaroszyńskiego
oraz Michała Kuleszy. Ich treść nie została wyjawiona publicznie, zaś Rada
Warszawy unieważniła wyniki wyborów w spornych dzielnicach, wprowadzając duże
zamieszanie w funkcjonowaniu tych pomocniczych jednostek. Sprawa ta zawsze mnie
interesowała, ponieważ podejrzewałam, iż pani prezydent subiektywnie przeszkadzały
wyniki wyborów w tych dzielnicach, gdzie oczekiwała innych rezultatów głosowań
(wybrania innych kandydatów lub ugrupowań).
Unieważnianie przez prominentną osobę niewygodnych i
niezgodnych z oczekiwaniami wyborów na podstawie tajnych opinii prawnych ma
niewiele wspólnego z demokracją, postanowiłam więc poznać treść rzeczonych
ekspertyz oraz sumy wynagrodzeń, które otrzymali prawnicy za ich sporządzenie,
jak rozumiem, po myśli zleceniodawcy.
Ratusz odmówił mi odpowiedzi na którekolwiek z postawionych
pytań, w związku z czym po 9,5 miesiąca skierowałam skargę na ten organ do
Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Sąd przychylił się do mojej
skargi wczoraj, dnia 29 lutego b.r., nakazując pani prezydent odpowiedź na mój
wniosek w ciągu 14 dni od momentu otrzymania prawomocnego wyroku (organ może
się ewentualnie złożyć skargę kasacyjną do NSA). Sąd podtrzymał opinię NSA w poprzednich podobnych sprawach,
uzasadniając, iż informacją publiczną jest każda, zlecona, wytworzona i
przetwarzana w celu realizacji zadań publicznych. Jeśli bowiem nie w takim celu
ekspertyzy zostały wytworzone, to w jakim?
Brawo Joasiu!!!
OdpowiedzUsuńBrawo! Może nareszcie ważne, chytrze skrywane sprawy wyjdą na światło dzienne.
OdpowiedzUsuńDaleko jeszcze od tego.Ciągle rządzą plutokraci pod dywanem a dla nas kazda taka budowa to feeria niespodzianek.Zasada:wszystko utajnić,nawet wydawanie publicznych pieniędzy,opóźnić,storpedowac,sprzedać...
OdpowiedzUsuń